niedziela, 28 października 2012

Wszyscy pytają, co się stało z Iwoną. Przełom, którego nie było


Matka Iwony Wieczorek: Jestem wściekła na policję. Najpierw powiedzieli, że wiedzą, co się stało z moją córką i ujęcie sprawcy jej zaginięcia to kwestia dni. Teraz robią ze mnie wariatkę, bo rzekomo musiałam ich źle zrozumieć.
Co się stało z Iwoną Wieczorek?

Jasnowidzowi z Człuchowa wydaje się, że wie. Ale nawet jeśli jakimś cudem ma rację, nic z tego nie wynika, póki brakuje dowodów.

Tymczasem od tej feralnej lipcowej nocy 2010 r., gdy Iwona zniknęła, nie ma dosłownie żadnego punktu zaczepienia. Trochę tak, jakby była nie realną osobą, lecz zjawą, która wysnuła się z mgły - i rozpłynęła w powietrzu, gdzieś niedaleko bulwaru Nadmorskiego w Jelitkowie.


Tysiące osób w kraju wciąż zadają sobie pytanie, co się stało z Iwoną. Wielu internautów nadal szuka nowych informacji o zaginionej gdańszczance. To swoisty fenomen kulturowy - trochę tak, jakby Polska miała swoje Twin Peaks i czekała na rozwiązanie wielkiej zagadki. Kto i dlaczego zabił Laurę Palmer? Iwona - gdzie jesteś? I czy są jeszcze jakiekolwiek szanse, że żyjesz?

Dlatego tak duże emocje wzbudziła informacja z czerwca br., że dwaj policjanci odwiedzili matkę zaginionej. Przyszli do niej, do zakładu fryzjerskiego w Sopocie. Znała ich, bo od dawna zajmowali się sprawą Iwony. Matka usłyszała, że nastąpił przełom, że wiedzą, co się stało z Iwoną i kto jest sprawcą. Wszystko rozegra się w krótkim czasie. "Wybiera się pani na urlop? Sugerowalibyśmy nie wyjeżdżać w najbliższych dniach poza Trójmiasto".



Telefon od szczeniaków

Po wizycie policjantów matka z emocji nie może znaleźć sobie miejsca. W nocy nie jest w stanie zasnąć. To było coś więcej niż relacja matki i córki. Obie noszą to samo imię - Iwona. Na zdjęciach razem wyglądają jak siostry. Młodsza pożycza chętnie od starszej ciuchy.

Od dwóch lat każdy dzień matki podporządkowany jest sprawie Iwony. Huśtawka: "Wierzę, że moja córka żyje" i "Jeśli nie żyje, chciałabym, żeby wszystko się już wyjaśniło. Ten stan zawieszenia jest nie do wytrzymania".

Tak więc, co można pomyśleć, gdy przychodzą policjanci i mówią: "Wybiera się pani na urlop? Sugerowalibyśmy nie wyjeżdżać w najbliższych dniach poza Trójmiasto".

Że sprawa jest już na ukończeniu.

Że Iwona nie żyje i obecność matki będzie potrzebna do identyfikacji zwłok.

Że to nie może być żart, bo policja to poważna instytucja państwowa. Bo nikt by przecież bez potrzeby nie kontaktował się z matką, która przez dwa lata przeszła bardzo dużo.

Najgorszy był być może ten telefon od rozbawionych szczeniaków. Była późna godzina. Numer nieznajomy, ale przecież trzeba odebrać, bo każdy sygnał o Iwonie może być ważny. Więc odebrała. I usłyszała głos dziewczyny: "Mamusiu, ratuj!". Policjanci natychmiast się tym zajęli. Na podstawie numeru telefonu zlokalizowali miejsce i wparowali do mieszkania, gdzie odbywała się impreza. Zrobili tej durnej młodzieży "jesień średniowiecza". W sumie należało się szczeniakom. Główne wydarzenie towarzyskie sezonu: zaginięcie Iwony Wieczorek. Nie znali jej, ale każdy chciał o tym gadać. W końcu ktoś wpadł na nieludzko głupi pomysł. Matka Iwony wszędzie podaje swój numer telefonu. Zdzwońmy i zobaczmy, co z tego wyniknie.

Może by tego nie zrobili, gdyby mieli dość wyobraźni - zobaczyliby może matkę, która zwinięta w kłębek leży na łóżku i płacze, bo "Mamusiu, ratuj!" to słowa, które w takiej sytuacji powaliłyby nawet twardego faceta.

Byli też tacy, którzy próbowali udawać porywaczy i wyłudzić okup. Dwaj. Są już po wyrokach.

Komendant z georadarem

Tak więc po wizycie policjantów matka Iwony nie może wytrzymać. Informuje o wszystkim media. Iwona wraca na łamy gazet i do mediów elektronicznych - tym bardziej że w połowie lipca ma być druga rocznica zaginięcia.

Mijają jednak dni, tygodnie, miesiące. Policjanci milczą.

10 października internauta Serce Czytelnik rozsyła list otwarty do policji i dziennikarzy. W imieniu znajomych zwraca się "z apelem o ponowne podjęcie tematu dotyczącego informacji, jakie obiegły media w czerwcu i lipcu 2012 roku, a które dotyczyły rzekomego przełomu w sprawie zaginionej w Gdańsku w dniu 17 lipca 2010 roku Iwony Wieczorek".

Czytamy:

"Solidaryzując się z matką zaginionej Iwony Wieczorek, społeczność internetowa nie poprzestawała tylko na dyskusji.

Wiele z osób biorących w niej udział czynnie uczestniczyło w szeroko zakrojonej akcji poszukiwawczej.

To właśnie na portalach internetowych zrodził się pomysł wystosowania Petycji w sprawie zmian w przepisach prawa dotyczącego osób zaginionych.

W dużej mierze dzięki użytkownikom forów internetowych sprawa Iwony Wieczorek została rozpropagowana w Polsce, jak i za granicą.

Braliśmy udział w plakatowaniu, tworzeniu filmików, zamieszczaniu ogłoszeń, itd. Wysyłaliśmy pisma do polityków z prośbą o zainteresowanie się sprawą Iwony Wieczorek, której los stał się dla nas inspiracją do zainteresowania się problemem osób zaginionych.

W naszej ocenie nadszedł już czas, żeby opinia publiczna dowiedziała się, na jakim etapie znajduje się obecnie postępowanie dochodzeniowe w tej sprawie.

Uważamy, że przekazane w prasie i TV informacje w czerwcu i w lipcu 2012 roku upoważniają nas do wystosowania powyższego apelu".

Zdaniem internautów sytuacja jest tym bardziej niezrozumiała, że "w dniu 18 lipca 2012 roku komendant wojewódzki policji pan Wojciech Sobczak w trakcie wypowiedzi dla Radia Gdańsk potwierdził, iż na terenie sopockich działek przeprowadzone były badania przy użyciu georadaru. Stwierdził także, iż (...) zanotowano postępy w sprawie. Pewne rzeczy zaczynają się konkretyzować. W trakcie wywiadu padła zapowiedź, iż może za miesiąc, może za dwa, sprawa powinna powrócić do formy procesowej".

Internauci zadają w tym apelu pytania. Jedno z nich brzmi: Czy matka zaginionej została użyta do jakiejś gry policyjnej, a teraz jest zbywana zdawkowymi słowami "proszę czekać"?

Fatalnie - zamiast dobrze

- Jestem wściekła na policję - mówi matka Iwony. - Najpierw powiedzieli, że wiedzą, co się stało z moją córką i ujęcie sprawcy jej zaginięcia to kwestia dni. Teraz słyszę w mediach wypowiedzi, jakoby nic takiego nie miało miejsca. Robią ze mnie wariatkę, bo rzekomo musiałam ich źle zrozumieć. Sprawa córki kosztowała mnie już wiele zdrowia, nerwów, ale wariatką póki co nie jestem. Ta rozmowa z policjantami odbywała się w moim zakładzie fryzjerskim, pracownice w niej nie uczestniczyły, jednak zaraz im wszystko opowiedziałam.

Reporter "Gazety" spróbował wyjaśnić, czemu miała służyć rozmowa policjantów z matką. Rozmówcami byli znający sprawę pracownicy organów ścigania z Gdańska.

Jedna z odpowiedzi brzmi: - Policjanci załatwiali inną sprawę i przejeżdżając przez Sopot, odwiedzili przy okazji matkę Iwony. Rozmowa była niemal prywatna, coś za dużo powiedzieli, w dodatku zupełnie niepotrzebnie. Dali matce podstawy do niepotrzebnych i błędnych domysłów.

Inna odpowiedź jest ciekawsza i chyba bardziej wiarygodna: - Żadnego przełomu nie było i dlatego chcieli przeprowadzić prowokację policyjną. Wystąpili do prokuratury z wnioskiem o przeprowadzenie operacji specjalnej. Nie chodziło tylko o przebadanie ziemi georadarem. Chodziło o założenie wielu podsłuchów telefonicznych. Puścili przez matkę pogłoskę o przełomie i chcieli sprawdzić, jak to będzie żyło na łączach telefonicznych. Sytuacja jest rozpaczliwa, mimo 23 tomów akt nie ma na razie żadnego punktu zaczepienia. Chcieli to pchnąć do przodu. Miało być dobrze, wyszło fatalnie.

Podobno komendant wojewódzki policji Wojciech Sobczak wściekł się i wziął obu policjantów na dywanik. Uznał, że postąpili nieetycznie wobec matki Iwony.

- Jeden z nich odszedł z zespołu, który zajmuje się sprawą - mówią nasi rozmówcy. - Jego miejsce zajęła policjantka z trzynastoletnim stażem. Ambitna, dociekliwa. Są dwie priorytetowe sprawy w całym województwie: zaginięcie Iwony i śmierć Izy w Gdyni, która została uduszona przez jakiegoś zwyrodnialca w okolicach giełdy owocowo-warzywnej. I obie są wyjaśniane przez ten mały, dwuosobowy zespół. Jedyna dobra wiadomość jest taka, że to policjanci doświadczeni, bystrzy i dociekliwi. Na pewno nie odpuszczą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za komentarz. Włączona jest jego moderacja.Po akceptacji zostanie zamieszczony.