Młoda dziewczyna właśnie dostała się na wymarzone studia. Matura zdana, pełnia lata , piękna pogoda, lat naście, można korzystać z życia. Blondynka uśmiecha się zadziornie ze zdjęcia, obok bliźniaczo podobna do niej, na pewno mama. Obie mają takie same imię- Iwona. Obie niewiedzą jeszcze jaki los bywa okrutny i ciężki do zniesienia. Jak z chwili na chwilę może posypać się życie jak domek z kart.
Noc 16/17 lipca upalna, bo środek lata. Ludzie wychodzą na ulice i nie ważne, która jest godzina. Trójmiasto w sezonie nie śpi. 19 letnia wówczas Iwona Wieczorek wraca po imprezie na piechotę do domu. Ma do pokonania kilka kilometrów. Z klubu w centrum Sopotu do Gdańska do domu na osiedle Czarny Dwór. Jest wczesna godzina poranna. Iwona idzie pewnym jednostajnym krokiem w stronę domu. Po drodze rejestruje ją miejski monitoring. Mija 2 mężczyzn rozmawiających z kobietą, jeden się za nią ogląda. Później idzie za nią mężczyzna, przez internautów nazwany „ ręcznikiem”, którego tożsamości do dziś nie udało się ustalić. Przy wejściu na plaże nr 63 ślad po Iwonie się urywa. Jej dalszy los pozostaje nieznany. Nazajutrz jej mama wieczorem zgłasza zaginięcie córki. Nie wie jeszcze, że ten koszmar będzie trwał do dziś. Wynajmuje detektywa Rutkowskiego. Sprawą zajmuje się prokuratura. Powstają strony internetowe, fora dyskusyjne. Stawianych jest tysiące hipotez. Internet wrze od faktów, doniesień, filmów, relacji telewizyjnych. A po dziewczynie nie ma śladu. Stanowisko policji jest jasne- nie ma ciała, nie ma zbrodni, szukają dziewczyny żywej.
Od czasu kiedy zaginęła moja córka mija prawie rok. To najdłuższy i
najtrudniejszy okres w moim życiu. Świadomość tego, że tyle osób
zaangażowało się w sprawę pomocy w odnalezieniu Iwony dodawała i dodaje mi
ciągle siłę do walki o to, żeby sprawa zaginięcia Iwony została wyjaśniona,
a osoby odpowiedzialne za to, co się stało stanęły przed wymiarem
sprawiedliwości.
Dziękuję za wszystko, za każdy przejaw pomocy jakiego doświadczyłam od osób,
które poznałam osobiście jak i od tych, którzy choć często anonimowi, wcale
nie mniejszy wkład wnieśli w nagłośnieniu sprawy.
Dzięki Wam, Waszemu zaangażowaniu sprawa jest ciągle żywa,a Iwona ciągle
pozostaje w pamięci nie tylko rodziny ale w pamięci tak wielu osób.
Kiedy czasami przychodzą gorsze dni, kiedy czuję się bezradna, świadomość
tego, że byliście i jesteście ze mną nie pozwala mi się poddać. Myślę sobie
wtedy moja córka potrzebuje pomocy, a ja mam tyle życzliwych osób wokół
siebie, więc muszę mieć siłę dla Iwonki i po to żeby nie zawieść tych ,
którym sprawa ta stała się tak bliska
Przepraszam
Przepraszam za ostatnie zamieszanie jakie miało miejsce w związku z akcją
plakatowania. Mogę usprawiedliwić się tylko krótkim stwierdzeniem, Wszystkie
moje decyzje jakie podejmowałam, miały jeden określony cel – Dobro mojej
Córki.
Prośba
Zwracam się ponownie do Wszystkich osób dobrej woli o pomoc w akcji
nagłośnienia sprawy zaginięcia mojej córki .
W ciągu najbliższych dniach, być może już jutro zostanie zamieszczony wzór
plakatu do pobrania.
W najbliższych dniach także postaram się ponownie nagłośnić w sprawę w
mediach i tu także liczę na Państwa pomoc. Jeżeli ktoś ma jakieś możliwości
dotarcia do mediów lub jakieś pomysły w jaki sposób dotrzeć do największej
ilości osób w Polsce oraz poza jej granicami proszę podzielcie się nimi z
innymi użytkownikami na forum. Jeśli ktoś chce nawiązać ze mną bezpośredni
kontakt pozostaję do Państwa dyspozycji pod nr telefonu + 48 692 569 160.
Komunikat
Od dnia dzisiejszego jeśli będą pojawiały się jakieś nowe informacje,
którymi będę się mogła z Wami podzielić będę je zamieszczała za
pośrednictwem Janusza. Każda taka informacja będzie poprzedzona słowami
Iwona Kinda – Wieczorek – Oficjalne Informacje na temat zaginięcia mojej
córki – Iwony Wieczorek.
Z podziękowaniem, Iwona Kinda- Wieczorek matka zaginionej Iwony Wieczorek
Osoby, które mogą przyczynić się do ustalenia miejsca pobytu Iwony lub weszli w posiadanie jakiejkolwiek wiedzy na temat zaginionej proszeni są o niezwłoczny kontakt z jednostka policji, stowarzyszeniem Iwona, lub fundacją Itaka. Gwarantowana anonimowość.
MIJA ROK OD ZAGINIĘCIA
NETEOR
Gdański sąd w środę nie wyraził zgody na badanie neurologiczne Pawła O., oskarżonego o oszustwo w związku z zaginięciem Iwony Wieczorek. Mężczyzna domagał się od matki 2 tys. zł za informację o zaginionej córce.
Zdaniem obrony, badanie neurologiczne miało wykazać, czy mężczyzna był poczytalny w chwili popełnienia przestępstwa. Oskarżony sugerował bowiem, że cukrzyca, na którą od lat choruje, mogła spowodować schorzenia neurologiczne, ograniczające jego możliwości percepcji. Gdańszczanin chciał wyłudzić pieniądze od rodziny Iwony Wieczorek
- Badanie takie nic nie wniosłoby do sprawy, a tylko prowadziłoby do przedłużenia postępowania - stwierdził sąd, oddalając wniosek. Oskarżony nie daje jednak za wygraną i choć osobiście w sądzie się nie pojawił, to przysłał faks z kolejnymi wnioskami dowodowymi. Jakość kopii nie pozwoliła jednak odczytać treści dokumentu. Sąd stwierdził, że rozpatrzy go na kolejnej rozprawie. Paweł O. nie jest jedyny, który próbował zarobić na tragedii rodziny Iwony. Zimą bieżącego roku policjanci z Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku zatrzymali Damiana A. z Częstochowy. Za informacje o miejscu pobytu Iwony żądał od jej matki... kilkuset tys. zł. Tymczasem wciąż nie wiadomo, gdzie Iwona obecnie przebywa. Choć od jej zaginięcia minął już blisko rok, a w sprawie pojawiło się kilka "obiecujących" wątków, to wciąż brak przełomu. - Postępowanie jest w toku, wszystkie wątki są analizowane i brane pod uwagę, ale zwrotu, przyznaję, nie ma - informuje prok. Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, która prowadzi śledztwo.
Jelitkowo, Zaspa to miejsca mojego dzieciństwa. Tereny leśno-parkowe, na których urwał się ślad po Iwonie, są mi świetnie znane. Od wszczęcia śledztwa byłam tam wiele razy na spacerze. Chodziłam i starałam się wczuć w sytuację tej dziewczyny. Którędy poszła, którą drogę lub ścieżkę wybrała i dlaczego - mówi Aleksandra Badtke, prokurator Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Roman Daszczyński: Wkrótce minie rok od dnia zaginięcia Iwony Wieczorek. Czy z pani punktu widzenia ta sprawa jest w jakiś sposób wyjątkowa? ARTYKUŁ Z DNIA 24 CZERWCA 2011R Aleksandra Badtke, prokurator Prokuratury Okręgowej w Gdańsku: Każde zaginięcie jest na swój sposób wyjątkowe. Prokuratura i policja zawsze mają do wykonania żmudną pracę, by dojść do prawdy o tym, co się stało z daną osobą. Tak więc, co się stało z Iwoną? - Nad tym cały czas pracujemy. Dotychczasowe śledztwo nie przyniosło istotnych ustaleń, skoro wnioskuje pani o przedłużenie śledztwa o kolejne trzy miesiące? - Wiemy bardzo dużo o tym, co działo się do zaginięcia Iwony. I to daje szanse na wyjaśnienie sprawy. Ale jest to wiedza, którą nie możemy się dzielić z opinią publiczną. Statystyka brzmi sucho: czternaście tomów akt, które tu leżą na biurku. 270 przesłuchanych świadków, część z nich więcej niż raz. Szczegółowa analiza zebranego materiału dowodowego prowadzi nas do nowych wątków, które mogą mieć znaczenie. Bywa też, że znane już wcześniej wątki, początkowo marginalne, nabierają większego znaczenia. Dlatego właśnie potrzebujemy tych dodatkowych trzech miesięcy na dalsze działanie. Podkreślam jednak, że formalny wniosek o przedłużenie śledztwa będzie dopiero złożony, bezpośrednio przed upływem roku od wszczęcia postępowania prokuratorskiego. Tyle pracy wykonano, a o losie Iwony nie wiemy więcej niż latem zeszłego roku. Dziewczyna wracała do domu nadmorskim bulwarem, zarejestrował ją uliczny monitoring i ślad się po niej urwał. Została porwana? Zamordowana? Doszła do wniosku, że jednak nie chce wracać do domu i tak bez śladu wyjechała na drugi koniec świata? - Żadnej możliwości nie wykluczamy. Jedne są bardziej prawdopodobne, inne mniej, ale są. Hipoteza, że Iwona zniknęła z własnej woli i nie daje znaku życia jest mniej niż mało prawdopodobna. Ona przecież była świeżo po maturze, czekała na informację o przyjęciu na studia. Wkrótce miała jechać z siostrą na zagraniczną wycieczkę. - Może jest to mniej prawdopodobna hipoteza, ale zupełnie wykluczyć jej nie można. Kilka osób z towarzystwa Iwony zostało przebadanych na wariografie. Jak na tej podstawie można ocenić ich prawdomówność? - Konkretnie cztery osoby. Wyniki świadczą na ich korzyść. Jedna osoba nie poddała się badaniu wariografem. - Nie, to jest właśnie ten czwarty świadek. Najpierw odmówił, ale później zmienił zdanie i został przebadany mniej więcej miesiąc po tamtej trójce. Ja sama nie jestem przekonana do wariografu. Takie badanie może uzupełniać zgromadzoną wiedzę, ale nic więcej. Jego wartość dowodowa jest nikła. Poza tym można się zastanawiać, czy w ogóle ma sens takie badanie świadka, które jest z góry zapowiedziane, że odbędzie się konkretnego dnia. Świadek ma czas, by się oswoić z tą myślą, psychicznie przygotować. Czy któryś z przesłuchanych w śledztwie świadków kłamał? - Póki co nie mamy dowodów, które by to potwierdzały. A co z poszukiwaniami? Podpowiedzi jasnowidzów nic nie pomogły? - Zupełnie nic. Wszystko co w aktach śledztwa jest istotne dla sprawy wynika tylko i wyłącznie z pracy prokuratury i policji. Nie pomógł nam ani żaden jasnowidz, ani wróżka, ani pan Krzysztof Rutkowski. Rutkowski przynajmniej wykazał na początku sprawy, że sopocka policja niezbyt gorliwie szukała Iwony. I nadał temu rozgłos, bez którego zapewne nie podjęto by tak szybko poważnych poszukiwań. Dzięki Rutkowskiemu wiadomo na przykład, że sopoccy policjanci nie pofatygowali się, by przejrzeć uliczny monitoring, a jak wiadomo te zapisy z kamer stały się jedynym sposobem na odtworzenie drogi, jaką po dyskotece pokonała Iwona. - Zgadza się. Ale trzeba też podkreślić, że te wszystkie późniejsze pomysły pana Rutkowskiego okazały się chybione. Śledztwa w sprawie Iwony nie posunęły ani trochę. Dużo sygnałów od jasnowidzów i wróżek zostało sprawdzonych w ramach śledztwa? - Było ich naprawdę niemało. Na tej podstawie przeszukiwano lasy i akweny. W tych działaniach uczestniczyły setki policjantów i osób cywilnych. Z góry odrzucaliśmy tylko te "wizje", które były zupełnie bzdurne lub nieweryfikowalne. Na przykład, że Iwonę porwano, zamknięto w metalowej skrzyni, wywieziono kutrem na Bałtyk i tam zatopiono. Nie wiadomo jednak gdzie zatopiono, ani kto by miał to zrobić, ani z jakich powodów. Po co sprawdza się to, co do powiedzenia mają jasnowidze i wróżki? Żeby ulżyć w cierpieniach rodzinom zaginionych? Dać im poczucie, że robi się wszystko, co tylko można zrobić? - Również z tego powodu. Ale przede wszystkim po to, by mieć pewność, że nie zaniedbało się żadnej, nawet najmniejszej szansy na wyjaśnienie sprawy. Domyśla się pani, co się stało z Iwoną? - Moje domysły nie mają znaczenia, póki nie ma dowodów. Od blisko roku prowadzę tę sprawę i to nie jest tak, że po wyjściu z pracy o niej zapominam. Jelitkowo, Zaspa to są miejsca mojego dzieciństwa. Tereny leśno-parkowe, na których urwał się ślad po Iwonie, są mi świetnie znane. Od czasu wszczęcia śledztwa byłam tam wiele razy na spacerze. Chodziłam i starałam się wczuć w sytuację tej młodej dziewczyny. Którędy poszła, którą drogę lub ścieżkę wybrała i dlaczego. Ślad po Iwonie urwał się w sobotę 17 lipca nad ranem, po pobycie w sopockiej dyskotece. Teraz 17 lipca też wypadnie w weekend, tyle że w niedzielę. - Sugeruje pan, że może jest jakiś sprawca, który w rocznicę wróci na miejsce zbrodni? To myślenie w stylu autora kryminałów, coś, co uatrakcyjnia opowieść. Życie biegnie torami trudnymi do przewidzenia.Możliwe, że zagadka zaginięcia Iwony nigdy nie będzie rozwiązana? Wszystko jest możliwe, wielu zaginionych osób przecież nie odnaleziono. W przypadku Iwony mam jednak dziwne przeczucie, że to tak się nie skończy. Że prędzej czy później poznamy prawdę. http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35636,9838442,Slady_po_Iwonie_Wieczorek__Prokurator_wciaz_ma_nadzieje.html#ixzz1QCHx7D60
Jeżeli może przydać sie pomoc jasnowidza to całkiem za darmo mogę postarać się pomóc odnależć Panią Iwonę i mam pewne spostrzeżenia.
OdpowiedzUsuńMój nr tel.883001109 nadodra@vp.pl