20-letni wówczas lubinianin był studentem Wyższej Szkoły Zarządzania i Finansów we Wrocławiu. W ten grudniowy weekend jak zwykle pojechał na zajęcia. Od niedawna miał dziewczynę Martę i to z nią miał spędzić czas przed popołudniowymi zajęciami i noc w akademiku Słowianka. Ale ślad po nim zaginął.
– Ani Marta, ani żaden z kolegów nie wiedzą co się z nim stało – opowiada rodzina Roberta. – Policja i prokuratura przez siedem lat prowadziły śledztwo. Bezskutecznie. Nie wiemy nic. Na własną rękę dotarliśmy do osób, które jako ostatnie miały z nim kontakt. Ich zeznania są rozbieżne. Co więcej, wiele osób po tym zaginięciu nagle wyjechało z miasta. Dlatego tak bardzo zależało nam, by wznowić śledztwo i rozwikłać tę zagadkę. I udało się, wrocławska prokuratura raz jeszcze zajmie się tą sprawą – dodaje brat zaginionego.
Rodzina Roberta na własną rękę prowadzi też poszukiwania. Wyznaczyli 100 tys. zł nagrody, bo są przekonani, że ktoś musi coś w tej sprawie wiedzieć. – Gdzie jest Robert, albo co gorsze – gdzie ukryto jego ciało. Bo o taki scenariusz jest dziś coraz bardziej prawdopodobny – przyznaje załamany brat chłopaka.
Z bliskimi zaginionego lubinianina można kontaktować się pod numerem 795 367 812.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za komentarz. Włączona jest jego moderacja.Po akceptacji zostanie zamieszczony.